Czarna wrona orła nie pokona, czyli amerykańska reakcja oczami Polaka
Komentariat polski zaczyna odkrywać ruch Dark MAGA, czyli między innymi: Petera Thiela, twórcę Palantira i mecenasa J.D. Vance’a; oraz Curtisa Yarvina – filozofa promującego neoreakcjonizm (NRx).
Czym jest neoreakcjonizm? W wielkim skrócie: to ideologia skądinąd inteligentnych libertariańskich nerdów z amerykańskiego IT, którzy w swojej niezmierzonej zarozumiałości wierzą, że historia wyglądała jak opisuje Twitter. Czyli czytają jedynie angielskie publikacje i w dużej mierze dawną propagandę imperialną. Zakładają też, że historia Ameryki jest raczej typowa i może być wzorem dla świata. Kiedy więc spotykają się z niezrozumieniem, odrzuceniem i szyderstwem ze strony swojego inteligenckiego, wielkomiejskiego środowiska, marzą, żeby „wziąć ich za mordę i wprowadzić kapitalizm” (*), licząc na to, że w końcu zdobędą taki szacunek na jaki – w ich mniemaniu – zasługują, a którego odmawia im lewica, akademia, feministki i demokracja itd. . Póki co trollują sfrustrowani w internecie, w duchu Prawa Poe – tak, by nie dało się rozpoznać, czy to ironia, czy jednak na serio głoszą te farmazony. A skąd to wiem? Wiem, bo sam też taki jestem. Jeśli ktoś jest za stary, albo zbyt rozsądny i nie spędził pół życia, kłócąc się o podstawowe wartości na Wykopie, to niecyfrową analogią neoreakcjonizmu jest publicystyka polityczna Janusza Korwin-Mikkego: wyjść i ludziom tak powiedzieć, żeby im w pięty poszło ((*) to zresztą jeden z jego ulubionych cytatów). Owszem co z tego, że podaje same fakty, gdy gubi ich kontekst bez którego mają zupełnie przeciwną wymowę?
Grzechem założycielskim neoreakcjonizmu – czyli czerpaniem wiedzy o świecie i historiozofii z pism amerykańskich, a ostatecznie anglosaskich czy protestanckich historyków i filozofów – jest to, że gdy przykładamy te farmazony do doświadczeń starej Europy, wypada to tak jakby Amerykanie uczyli Francuzów, Hiszpanów, Włochów i Turków jak smacznie gotować. Są oni bowiem święcie przekonani, że cuisine américaine to szczyt światowej sztuki kulinarnej, choć w Ameryce nawet z językiem angielskim mają problem – musieli sobie przetłumaczyć „Marlborough” na „Marlboro”, o wymowie sosu Worcestershire nie wspominając.
Streszczając ich historiozofię jednym zdaniem: chcą budować absolutystyczną, kapitalistyczną monarchię etnonarodową w imię postępu technologicznego i wolności (libertariańskiej) jednostki za pomocą miękkiej eugeniki i twardej niewidzialnej ręki wolnego rynku. Jest to podwójnie zabawne , bo:
- sam naród amerykański niezbyt pasuje do narracji etnonarodowej, bo co łączy celtyckich Irlandczyków, potomków Germanów oraz domieszkę Słowian i Włochów?
- wszystkie te polityczne epitety (absolutyzm, monarchia, kapitalizm) owszem istniały, ale nigdy nie totalnie i jednocześnie i bywały wzajemnie sprzeczne – jak choćby (techno)feudalizm i absolutyzm. Ten ostatni wyrósł właśnie na trupie feudalizmu, ale z perspektywy Amerykanina to wszystko jedno i to samo.
Cat-Mackiewicz doskonale opisał heglizm którego reinkarnacją jest neoreakcjonizm to filozofia, według której fryderycjańskie Prusy są najdoskonalszym ustrojem: krajem, gdzie oświeceni monarchowie wprowadzają rządy porządku, postępu i prawa, tłumiąc jednocześnie ślepe namiętności ludu, władzę dawnych feudałów oraz pacyfikując rewolucjonistów poprzez implementowanie co sensowniejszych pomysłów za pomocą aparatu państwa w imię rozsądnego konserwatyzmu. Ruch Dark MAGA najbardziej chyba bolałaby ta pruska praworządność – ale tego rozdziału historii Europy już nie doczytali.
Różnica między neoreakcjonizmem a Prusami jest taka, że Prusy istniały naprawdę – w morderczej konkurencji przestrzeni Niziny Europejskiej – a amerykańscy radykalni reakcjoniści chcieliby sobie stworzyć nowe państwo apriorycznie, nie oglądając się na to, że trzeba rządzić żywymi ludźmi. Ale takie właśnie jest zboczenie zawodowe ludzi, którzy za dużo grali w życiu w Europę Universalis.
W zasadzie jedyną poważną siłą która nadaje neoreakcyjnemu Dark MAGA siłę jest obłędny purytanizm a rebours ruchu Woke, któremu towarzyszy absolutna pogarda dla rzeczywistości ze strony liberalnych salonów. Jak mówią w umiarkowanym skrzydle partii demokratycznej: największym sojusznikiem Trumpa jest wokeistyczna lewica. A od siebie dodam, że jakby demokraci mieli na swoim czele kogoś tak wyzutego z potrzeb ideologicznych i traktujący swoich radykałów czysto instrumentalnie jak Tusk, to by najprawdopodobniej nie oddali władzy w 2024.
Charakterystyczna dla Dark MAGA fascynacja wielkimi jednostkami u steru państwa nie jest niczym nowym: u nas nie tylko Rzecki fascynował się Napoleonem, a w przedwojennej Europie Benito Mussolini był wzorem dla wielu, podczas gdy sziś miłośnicy kapitalizmu odwołują się do Lee Kuan Yew. W historii nie brakowało wybitnych jednostek, które odcisnęły pozytywne piętno na cywilizacji – ale nie możemy zapominać, że było też znacznie więcej despotycznych miernot i wariatów. Zwolennicy NRx taktownie to pomijają, wierząc w wyjątkowość Ameryki sprawi, że wybiorą najlepszych prezydentów. Ale Francja im nie imponuje za to współczesne Chiny tak, choć rzekomo technokratyczne rządy popełniły te same błędy polityki społecznej co Korea i Japonia z jednej strony, a z drugiej mają identyczny kryzys zadłużeniowo-nieruchomościowy jak USA w 2007 (deficyt budżetowy Chin najprawdopodobniej w 2025 przebije ten z USA). Inżynierowie u władzy nie są gwarantem dobrych decyzji (niestety – sam jestem inżynierem i zaczytywałem się Tajemniczą Wyspą). Ta ignorująca fakty fascynacja Chinami, Węgrami czy Rosją świadczy albo o miałkości intelektualnej Trumpa, Muska i kolegów, albo o ich cynicznej grze w stylu TKM i “po nas choćby potop”, kwestie ekscesów obyczajowych taktownie przemilczę, bo one są naturalnym kolorytem władzy, co widać najlepiej po francuskich prezydentach.
Ruch NRx trzyma się zadziwiająco mocno narracji o merytokracji i technokracji – która, poza personalnymi różnicami, niewiele różni się od narracji uprawianej przez Klausa Schwaba czy Noaha Harariego, których odsądzają od czci i wiary, stąd nie mam zaufania do ich dobrych intencji.. Dlatego wydaje mi się, że polska fascynacja amerykańską próbą kontrrewolucji jest mocno na wyrost, bo oni nie mają w sobie ani naszego zdroworozsądkowego katolicyzmu, ani świadomości ryzyka bycia podbitym gdy się podejmuje zbyt ryzykowne lub błędne decyzje polityczne. Dla ruchu narodowego rekomendowałbym relację z MAGA w stylu “kochajmy się tak, ale z ostrożna”, bo niezależnie od tego, czy rządzić będzie Musk, Thiel, czy Soros i Schwab, to nadal będą to arbitralne rządy wielkiego kapitału, któremu jutro może się odmienić o 180 stopni w kwestiach najważniejszych, bo oni traktują wszelką ideologię instrumentalnie.
Czy się tym martwię? Nieszczególnie. My w Polsce już to przerabialiśmy. Każdy ma w rodzinie kogoś, kto pamięta naszą kontrrewolucje, bo pytania ustrojowe, jakie zadaje ruch Dark MAGA, brzmią znajomo:
-
Czy jesteś za pełną realizacją programu radykalnego uzdrowienia gospodarki, zmierzającego do wyraźnej poprawy warunków życia społeczeństwa, wiedząc, że wymaga to przejścia przez trudny, dwu–trzyletni okres szybkich zmian?
-
Czy opowiadasz się za polskim modelem głębokiej demokratyzacji życia politycznego, której celem jest umocnienie samorządności, rozszerzenie praw obywateli i zwiększenie ich uczestnictwa w rządzeniu krajem?
Znajoma melodia? Bodajże Preisner skomponował muzykę. Jak nie wiecie co to, zapytajcie rodziców (jeśli jesteście niepełnoletni – dziadków). To jest referendum ustrojowe Jaruzelskiego z 1987 roku.
Bo ruch Dark MAGA to po prostu amerykański WRON, a DOGE to są inspekcje robotniczo-chłopskie tym razem w sosie informatyczno-młodzieżowym. Jeśli kogoś oburza porównanie patriotów z MAGA do junty z WRON, to niech sobie przypomni co pisał Passent i wyśpiewał Kaczmarski w piosence “Marsz Intelektualistów”. USA ma już za sobą etap późnego Gierka/Bidena i radosnych kredytów na wszystko. Dziś potrzebują tyle pieniędzy pożyczyć, ile nikt nie ma, nawet gdyby chciał, a nie chce. Z jednej strony prowadzone są rozpaczliwe próby ratowania dawnego ustroju, ale tak naprawdę nad wszystkimi wisi widmo Jeffreya Sachsa / Balcerowicza / Mileia – czyli terapii szokowej z piłą: ścinania wydatków tak długo, aż uda się uzyskać nadwyżkę pierwotną (czyli przed płaceniem odsetek od obligacji). Kiedy to się uda, wtedy specjaliści z FED i Wall Street – od wypłukiwania pieniędzy z niczego – wyprowadzą kwestię zadłużenia na prostą. Na razie Musk próbuje po dobroci. Jak przyjdzie ichniejszy Balcerowicz, to się skończy po dobroci.
Jaruzelski też miał swój zwrot konserwatywny (zbudowano wtedy bardzo dużo kościołów) i narodowy – ale to wszystko była po prostu próba rozwodnienia niezadowolenia społecznego wynikającego z kolapsu gospodarki PRL-u. W wypadku Trumpa i Muska nawet ten zwrot konserwatywny jest dużo mniej wiarygodny, choćby z powodu skłonności do skandali nie tylko obyczajowych. Ale Trump może się miotać, ale ostateczny wynik amerykańskiej reakcji zadecyduje nie kultura, lecz inflacja. „Gospodarka, głupcze” – jak mówił ostatni prezydent, za którego Ameryka miała nadwyżkę budżetową (czyli Bill Clinton).
tagi:
![]() |
dynamitard |
5 maja 2025 13:58 |
Komentarze:
![]() |
bosman80 @dynamitard |
6 maja 2025 06:05 |
Bardzo duży plus :)
"Z jednej strony prowadzone są rozpaczliwe próby ratowania dawnego ustroju, ale tak naprawdę nad wszystkimi wisi widmo Jeffreya Sachsa / Balcerowicza / Mileia – czyli terapii szokowej z piłą: ścinania wydatków tak długo, aż uda się uzyskać nadwyżkę pierwotną (czyli przed płaceniem odsetek od obligacji). Kiedy to się uda, wtedy specjaliści z FED i Wall Street – od wypłukiwania pieniędzy z niczego – wyprowadzą kwestię zadłużenia na prostą. Na razie Musk próbuje po dobroci. Jak przyjdzie ichniejszy Balcerowicz, to się skończy po dobroci."
O tak, po dobroci się kończy. I już idzie propagandowa podbudowa.
Za zakrętem czas na radykalna zmiane stylu życia. A to zawsze najtrudniejsze. I koniec przy wypracowywaniu 7% globalnego PKB, z przejadaniem 25% światowej konsumpcji.
Pięć razy mniejsze domy, pięć razy mniejsze lodówki. I samochody nie z 3, 4 lub 5 litrowymi silnikami. Tylko takimi po 1,1litra. I to w LPG.
![]() |
atelin @bosman80 6 maja 2025 06:05 |
6 maja 2025 08:26 |
Kolega nie wspomniał, że ci którzy mają silniki 16 litrów, będą nietykalni i wielce eko.
![]() |
bosman80 @atelin 6 maja 2025 08:26 |
6 maja 2025 16:38 |
Ich stać. Bo to nie z powodu eko będą te 1,1l tylko z amerykańskiego Balcerowicza.
![]() |
dynamitard @bosman80 6 maja 2025 06:05 |
6 maja 2025 22:23 |
"O tak, po dobroci się kończy. I już idzie propagandowa podbudowa. Za zakrętem czas na radykalna zmiane stylu życia."
Tam wydaje mi się są podejmowne różne próby gospodarczych fikołków żeby osiągnąć dość sprzeczne cele. I nie jest to tak zupełnie niemożliwe (tzn zawsze zwykli Amerykanie coś stracą ale może bez dramatyzmu).
Ponieważ USA jest importerem netto, to próbują wyindukować na swiecie globalną recesję (w zasadzie im się udało) co osłabi popyt na ropę (już jest < $60, a jakby był pokój z Rosją to pewnie mówimy o rejonie $40-$50) a paliwo jest dużo bardziej inflacjogennym czynnikiem w USA niż w Polsce. Więc paliwowa deflacja może kompensować do pewnego poziomu inflację "celną". Dochody z ceł i cięcia wydatków jeśli doprowadzą do nadwyżki pierwotnej budżetu (czyli bez obsługi długu) to sobie resztę FED zbalansuje QE. I wtedy "jakoś to będzie", kosztem pewnie dalszego systematycznego osłabiania się dolara (ale dopóki przy okazji tanieje ropa, to nie jest aż taki problem).
No ale ekipa Trumpa postanowiła zagrać na WSZYSTKICH fortepianach na raz i to jeszcze na każdym na cztery ręce. A że Trump jest trochę drama queen to wszystkich nas teraz buja. Dlatego wg mnie nie warto się w ogóle przywiązywać i kruszyć kopi do tego co MAGA robi w danym momencie. U nich wszystko jest smoke&mirrors i służy dalszemu licytowaniu. A Polska w tej układance jest po prostu kolejną kartą do rzucenia na stół, bez żadnych emocji.
"7% globalnego PKB, z przejadaniem 25% światowej konsumpcji"
Ale to jest trochę fikcyjny wynik, bo nie PPP. Tekturowy dom w Kaliforni jest ciągle z tektury, nawet jak za $5M:) Realna konsumpcja per capita w USA jest "tylko" 25% wyższa niż w średnia EU. A podejrzewam jakby urealnić koszty medyczne to pewnie jeszcze mniejsza różnica nam wyjdzie
![]() |
dynamitard @atelin 6 maja 2025 08:26 |
6 maja 2025 22:26 |
"Pięć razy mniejsze domy, pięć razy mniejsze lodówki. I samochody nie z 3, 4 lub 5 litrowymi silnikami. Tylko takimi po 1,1litra. I to w LPG."
"Kolega nie wspomniał, że ci którzy mają silniki 16 litrów, będą nietykalni i wielce eko."
"Ich stać. Bo to nie z powodu eko będą te 1,1l tylko z amerykańskiego Balcerowicza.
Te ich wolnossące silniki wyciskają z litra mniej połowe mocy tego co w EU i zużycie paliwa w trasie nie jest tak dramatycznie większe. Co z tego że my mamy 1,1L jak ma biturbo i przy obciążeniu to nagle spala 15l/100km:)
![]() |
Szczodrocha33 @dynamitard 6 maja 2025 22:23 |
6 maja 2025 23:55 |
"Tekturowy dom w Kaliforni jest ciągle z tektury, nawet jak za $5M:)"
W Polsce za to są murowane.
Bo jak się gość pobuduje, to musi być solidny, murowany.
Ten z tektury łatwiej zburzyć, ale też łatwiej odbudować.
Jak się naloty skończą.
![]() |
Szczodrocha33 @bosman80 6 maja 2025 06:05 |
6 maja 2025 23:59 |
"Pięć razy mniejsze domy, pięć razy mniejsze lodówki. I samochody nie z 3, 4 lub 5 litrowymi silnikami. Tylko takimi po 1,1litra. I to w LPG."
Mnie to nie rusza, jestem z miasta.
Mieszkanko mam nieduże, lodówka rozmiarem w sam raz, samochód - silnik dwulitrowy.
I odchudzam się, bo mam nadwagę.
Wojen w dziejach ludzkości było już wiele, więc i celną jakoś przeżyje się.
![]() |
Szczodrocha33 @dynamitard |
7 maja 2025 08:36 |
Powiem tylko tyle.
O Dark Maga nie słyszałem, znam tylko Krav Maga.
I powiem jeszcze tyle:
pan nie zdaje sobie sprawy z mocy jaka tkwi w amerykańskich masach pracujących.
Mam podstawy przypuszczać że ciężar gatunkowy amerykańskich mas pracujących jest w stanie zmieść z powierzchni ziemi
wszystkie przeszkody.
![]() |
dynamitard @dynamitard |
7 maja 2025 09:25 |
"Mam podstawy przypuszczać że ciężar gatunkowy amerykańskich mas pracujących jest w stanie zmieść z powierzchni ziemi"
W sensie wezmą ich wszystkich w kamasze i poślą na wojne?:) Może...
Ale tak na serio, to klasa robotnicza w USA od lat '80 uległa wielkim przemianom i to dziś jest zupełnie inny świat. Po pierwsze dziś zdecydowanie częściej robotnik nazywa się Juan albo ma gęstę grube czarne kręcone włosy. Większość białych robotników minimalnie bardziej ogarniętych po prostu ostatnie pół wieku wyemancypowała swoją rodzinę i dziś są klasą średnią pełną gębą. Tak przynajmniej brzmiały historie białej klasy średniej którą poznałem w USA.
Po drugie siłą tamtej klasy robotniczej było zorganizowanie (uzwiązkowienie). Robotnik fabryczny zarabiał dużo, bo sobie to ordynarnie wywalczyli po wojnie. Dziś w takich samych fabryka na tych samych relatywnie zarabia się dużo mniej. Widać to po profilu demograficznym i cenach nieruchmości w amerykańskich centrach tradycyjnego przemysłu. To ułamek tego co w nowych centrach przemysłowych USA (TX, CA)
Wreszcie: gdyby ta klasa robotnicza była tak silna, to by się nie zwijała ostatnie 50 lat. A jednak się zwineła, czyli trochę jak u nas na prowincji: sprytni wyjechali do miast, uwłaszczyli się na nieruchmościach pod wynajem, a ci mniej sprytni zostali sami z flaszką, bo dzieci też wyjechały.
"O Dark Maga nie słyszałem, znam tylko Krav Maga."
Krav Maga zdecydowanie skuteczniejsze od Dark Maga. Trump poza kwestiami symbolicznym najprawdopodobniej tylko pogorszy byt ekonomiczny amerykańskiej klasy robotniczej, czyli to jednak robotnicy po raz kolejny dadzą się wykorzystać, a nie za pomocą jakieś magicznej sztuki walki obrócą stolik:(
"pan nie zdaje sobie sprawy z mocy jaka tkwi w amerykańskich masach pracujących."
Chętnie się założę o jakieś mierzalne i sensowne kryterium gdzie twki ta siła:)
"I odchudzam się, bo mam nadwagę."
Nim gruby schudnie to chudy zdechnie jak mówi przysłowie z czasów wojennych
![]() |
dynamitard @Szczodrocha33 6 maja 2025 23:55 |
7 maja 2025 09:30 |
"W Polsce za to są murowane.
Bo jak się gość pobuduje, to musi być solidny, murowany.
Ten z tektury łatwiej zburzyć, ale też łatwiej odbudować."
Po mieszkaniu w USA zdecydowanie stałem sie fanem domów z kartonu. Oni tam nawet budują takie "kamienice" (5-over-1). I jest to zdecydowanie bardziej wygodne, bo można łatwo poprzestawiać scianki działowe, powiesić coś na scianie, cieplej jest i hałas się mniej niesie niż w rozwiązaniu żelbet+pustak znanym z Polski.
W USA służnie uważają że dom jest dobrem konsumpcyjnym (inwestycyjna to jest działka na którym on stoi) i się zużywa, zmieniają się mody, kwestie praktyczne i łatwo i szybko można taki z tektury rozebrać i złożyć na nowo. A my w PL musimy się męczyć z przerabianiem dysfunkcyjnych lokali wybudowanych za Gomułki a zaprojektowanych wg norm i logiki życia sprzed 100 lat.
![]() |
bosman80 @dynamitard |
7 maja 2025 12:54 |
"Mam podstawy przypuszczać że ciężar gatunkowy amerykańskich mas pracujących jest w stanie zmieść z powierzchni ziemi"
W sensie wezmą ich wszystkich w kamasze i poślą na wojne?:) Może...
Problem polega na tym, że zmieść i przekształcić, tu będzie trzeba nie coś na zewnątrz. Ale samego siebie i swój styl życia. Co też można rozumiem podciągnąć, jakoś pod nawracanie się.
A to zawsze najtrudniejsze.
Już łatwiej, a raczej chętniej to zmierzyć się z materią. Lub też zmieniać innych, żeby tylko tego nie robić.
![]() |
dynamitard @bosman80 7 maja 2025 12:54 |
7 maja 2025 15:10 |
Tak. Zdecydowanie łatwiej jest zaciskać komuś pas na gardle niż sobie na brzuchu